Składniki:
- po 300 gram: wątróbki wieprzowej, indyczej, kurzej
- po 200 gram: łopatki wieprzowej, boczku
- pół kurczaka (ok 600 gr)
- 300 gr włoszczyzny (ja wrzuciłam mrożonkę)
- 3 duże cebule, 4 ząbki czosnku
- przyprawy (według uznania): płaska łyżka soli (u mnie wystarczyło), 3 łyżki warzywka bez soli i glutaminianu, 2 łyżeczki gałki muszkatołowej, 4 ziarnka ziela angielskiego, 3 listki listka laurowego, 3 goździki, płaska łyżka majeranku, płaska łyżeczka pieprzu czarnego
- 2 jajka
- opakowanie śliwki suszonej
*to jest ilość na dwie foremki
- Kurczaka nastawić jak na rosół. W zimnej wodzie (nie za dużo,
tak aby tylko przykryła zawartość garnka), z przyprawami (3
łyżki warzywka bez soli i glutaminianu, 4 ziarnka ziela
angielskiego, 3 listki listka laurowego, 3 goździki), i mrożonką
warzywną, obrane cebule i ząbki czosnku. Gotować około 2 godzin
aż mięso będzie swobodnie odchodzić od kości.
- Na patelni kolejno poddusić drobno pokrojone: boczek i
łopatkę wieprzową, potem kolejno trzy rodzaje wątróbek. Nie
solić. Poddusić pod przykryciem jedną partię i odkładać na
talerz. W zależności od patelni można dodać olej rzepakowy (u
mnie nie był konieczny).
- Wyciągnąć z rosołu kurczaka. Kości wyrzucić, ziarna ziela i
listki laurowe także (w miarę możliwości).
- Zmielić wszystko w blenderze w miarę potrzeby podlewając
wszystko rosołem z warzywami dla uzyskania konsystencji gęstego
budyniu. (Ja mieliłam w trzech ratach).
UWAGA: z tego przepisu zazwyczaj zostaje jeszcze pół garnka rosołu, który można spożytkować w wiadomy sposób w kolejny dzień. :) Smacznego! :)
- Zmieszać całą powstałą zmieloną masę doprawić solą gałką
majerankiem i innymi ziołami wedle uznania. Dodać śliwki.
Spróbować czy jest dobry i wystarczająco doprawiony. Na koniec
dodać 2 surowe jajka i jeszcze raz wszystko dokładnie wymieszać.
- Wylać do formy i zapiec 1h w 180 st. aż skórka z góry się
przyrumieni, a drewniany patyczek włożony w masę po wyciągnięciu
nie będzie zbyt oblepiony. Uwaga łatwo przypalić. Wszystko
zależy od piekarnika. U mnie z tej ilości wyszły dwie foremki.
Zazwyczaj piekę 2 naraz.
Pasztet spokojnie można przechowywać w lodówce na górnej półce do 2 tygodni. Jedną formę po ostygnięciu porcjowałam i zamroziłam. W zamrażalniku wytrzyma do pół roku (jest dość tłusty). Po rozmrożeniu (w lodówce) jest pyszny nie trzeba znów zapiekać. Niektórzy mrożą nieupieczony i pieką po rozmrożeniu.